Święty Krzyż widziany z Warszawy
💡 Ważna informacja
Pierwsza obserwacja Świętego Krzyża z Warszawy. To nowy rekord naziemnej obserwacji z polskiej stolicy. Obserwacja ta była możliwa dzięki silnemu ugięciu światła w atmosferze. Poprzedni rekord należał do widoku Łodzi z Varso Tower. » Dalekie widoki z Varso Tower (Łódź, 113 km)
Zdjęcia przedstawiają: RTCN Święty Krzyż – 152,1 km; EC-4 Łódź – 113,6 km; RTCN Kozłowiec Przysucha – 101,1 km; RTCN Ryki – 94,6 km
Miejsce: taras widokowy taras widokowy Highline Warsaw na wieżowcu Varso Tower, Warszawa, woj. mazowieckie
Wysokość obserwatora: 344 m.n.p.m. = 114 m.n.p.m. (wysokość terenu) + 230 m.n.p.t. (wysokość tarasu nad poziomem terenu)
Data: 12.09.2025, godz. 20:30-22:00
Autor: Kamil Siwek
Aparat: Fujifilm Finepix HS10
Mapa obserwacji z Varso Tower w Warszawie.
Spis treści
Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze (RTCN) Święty Krzyż, to jeden z najważniejszych i najpotężniejszych nadajników w kraju. Żelbetowa wieża o wysokości 153 metrów, posadowiona na szczycie Łysej Góry (588 m n.p.m.), dominuje nad całym regionem. Jej wyjątkowe położenie i wysokość sprawiają, że jest to jeden z najlepszych pod względem zasięgu obiektów nadawczych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Z tego powodu konstrukcja ta od lat stanowi fotograficzny cel dla pasjonatów dalekich obserwacji z centralnej i południowej Polski.

Opis: Udokumentowanie widoku Świętego Krzyża z Warszawy było wieloletnim celem społeczności pasjonatów dalekich widoków. Naturalnym miejscem typowanym do sukcesu tej operacji był taras na najwyższym wieżowcu Warszawy Varso Tower.

Cierpliwość została nagrodzona wieczorem 12 września 2025 roku, zaledwie kilka dni po otwarciu tarasu widokowego Highline Warsaw na warszawskim wieżowcu Varso Tower.
Wtedy to Kamil Siwek, wykorzystując doskonałe warunki panujące w atmosferze, dokonał historycznego wyczynu – po raz pierwszy udokumentował światło masztu RTCN na Świętym Krzyżu z odległej o 152 km stolicy Polski, realizując marzenie wielu obserwatorów.

Droga do tego rekordu była jednak długa. Chociaż przez lata pozostawał on w sferze teorii, przełom nastąpił w 2023 roku, gdy Paweł Kłak i Łukasz Wawrzyszko sfotografowali światła Warszawy ze Świętego Krzyża. To potwierdziło, że przy silnej refrakcji atmosferycznej obserwacja w drugą stronę jest możliwa.
Kolejnym krokiem było wykorzystanie potencjału Varso Tower. Kłak i Wawrzyszko potwierdzili go już w czerwcu 2023 r., fotografując z niego Łódź (113 km).
Wiadomo było jednak, że sama przejrzystość powietrza nie wystarczy – kluczowa była silna inwersja termiczna, pojawiająca się po zachodzie słońca. Na idealne połączenie tych wszystkich czynników trzeba było czekać ponad dwa lata, aż do udanej obserwacji Kamila Siwka.
Przejdźmy teraz do dokumentacji zdjęciowej tej obserwacji.

RTCN Święty Krzyż widoczny jest na lewo od światła masztu telekomunikacyjnego leżącego w miejscowości Szczyty k.Białobrzegów a na prawo od światła masztu w Zabierzowie koło Radomia.

Na bliższym planie znajdują się zabudowania Warszawy oraz Piaseczna.

Zwiększona refrakcja atmosferyczna
Sukces tej historycznej obserwacji był efektem zaistnienia wyjątkowych warunków atmosferycznych. W standardowych warunkach maszt na Świętym Krzyżu jest całkowicie schowany za krzywizną Ziemi.

Jego dostrzeżenie wymagało zjawiska zwiększonej refrakcji atmosferycznej, czyli silniejszego niż zazwyczaj ugięcia światła w atmosferze.

Sprzyjały temu warunki, jakie panowały tamtej nocy: bezchmurne niebo po słonecznym dniu doprowadziło do intensywnego wypromieniowania ciepła z gruntu. Spowodowało to silne wychłodzenie przypowierzchniowej warstwy powietrza i powstanie tak zwanej inwersji radiacyjnej. Taka konfiguracja temperatur utworzyła swego rodzaju kanał refrakcyjny, który „podniósł” obraz odległych obiektów ponad horyzont, umożliwiając ich obserwację.
Co istotne silną refrakcję i inwersję radiacyjną wymaganą do tej obserwacji potwierdzają oficjalne dane dostępne z podwarszawskiej stacji Legionowo w nocy z 12/13 września 2025 , które pochodzą z balonu meteorologicznego wykorzystywanego do sondowania atmosfery – link. Poniżej znajduje się wykres współczynnika refrakcji dla wspomnianych warunków.

Potwierdzenie i identyfikacja obserwacji
12 września, około godziny 21:00-22:00, na zdjęciach wykonanych w kierunku Gór Świętokrzyskich, tuż nad linią horyzontu, ukazało się ledwo widoczne czerwone światło. Skąd pewność, że to światło RTCN Święty Krzyż?
Pewność identyfikacji opiera się na precyzyjnej analizie.
W pierwszej kolejności, na podstawie widocznych na zdjęciu znanych, bliższych obiektów referencyjnych – masztów telekomunikacyjnych m.in. w Szczytach (51°38’51.8″N 21°01’04.1″E azymut: 178.919°) i Zabierzowie (51°21’33.5″N 21°02’52.2″E azymut: 178.038°) – stworzono precyzyjną siatkę odniesienia. Proces ten wsparto specjalistycznym arkuszem kalkulacyjnym, którego działanie opisane jest tutaj. Wiarygodność tych kluczowych punktów odniesienia potwierdzono dodatkowo analizą zdjęć wykonanych ze Świętego Krzyża w kierunku Warszawy, na których widoczne jest na przykład światło wspomnianego masztu w Szczytach.
Siatka odniesienia pozwoliła precyzyjnie wyznaczyć w kadrze punkt, który odpowiada stałym, z góry znanym wartościom dla Świętego Krzyża: azymutowi 178.722° oraz kątowi elewacji. Kąt ten obliczono, uwzględniając wszystkie kluczowe parametry: wysokość obserwatora (344 m n.p.m.), wysokość celu (741.18 m n.p.m.), dystans (152,3 km wg. WGS84) oraz szacowaną refrakcję atmosferyczną (k=0,30).
Analiza wykazała, że obserwowane na zdjęciu światło idealnie pokrywało się z tak wyznaczoną pozycją, z precyzją szacowaną na kilka metrów na dystansie 152 km. Ostateczne potwierdzenie uzyskano po sprawdzeniu oficjalnych baz danych (UKE, PAŻP) i modeli terenu, które wykazały, że na tej linii widzenia nie ma żadnych innych wysokich, oświetlonych obiektów, co definitywnie wyklucza możliwość pomyłki.
Zastosowana metodyka jest analogiczna do tej użytej podczas wcześniejszej obserwacji Warszawy ze Świętego Krzyża, która została szczegółowo opisana w osobnym artykule na portalu dalekiehoryzonty.pl.
Inne kluczowe obserwacje z tarasu widokowego
Potencjał dalekich obserwacji z Varso Tower znany jest od 2023 – Łukasz Wawrzyszko i Paweł Kłak obserwowali stamtąd Łódź oraz wiele innych odległych obiektów. Pełna relacja w poniższym artykule.
Kamil Siwek podczas swojej obserwacji poza wspomnianym Świętym Krzyżem sfotografował też kilka innych ciekawych obiektów.
- Łódź (113 km): Obserwacja kominów elektrociepłowni EC-4 w Łodzi, znana od 2023 roku, została potwierdzona i wzbogacona. 12 września 2025 roku, podczas nocnej scenerii, udało się uchwycić dwa łódzkie kominy jednocześnie.


- Ryki (94 km): Uchwycono maszt radiowo-telefoniczny o wysokości 213 metrów. To pierwszy w historii udokumentowany widok tego masztu z Warszawy.

- Przysucha/Kozłowiec (101 km): Dostrzeżono maszt RTCN Przysucha-Kozłowiec. Mimo że jego wysokość to również 213 m, jest on posadowiony na wzniesieniu (310 m n.p.m.), co sprawia, że wyraźnie wystaje ponad horyzontem. Ta obserwacja przełamała barierę 100 km i jest pierwszym udokumentowanym widokiem pasma wyżyn (Garb Gielniowski) z Warszawy.
Co dalej? Dalsze podnoszenie poprzeczki
Zdobycie Świętego Krzyża to ogromny sukces, ale i motywacja do dalszych prób. Kolejne cele to uzyskanie wyraźniejszych zdjęć, a może nawet uchwycenie oświetlonego świętokrzyskiego klasztoru. Niewykluczone są również jeszcze trudniejsze obserwacje, jak zarys Gór Świętokrzyskich m.in. Łysicy (148 km) czy nadajnika Łódź-Zygry (149 km).
Oficjalne otwarcie tarasu widokowego Highline Warsaw na Varso Tower daje każdemu możliwość podziwiania tak niezwykłych odległych panoram.
[…] » Rekordowe 152 km: Święty Krzyż widziany z Varso Tower […]
👏
I to jest obserwacja roku z terenu Polski
Tyle lat czekania. Święty Krzyż z Warszawy ! Gratulacje dla autora.
Żeby dodać trochę emocji cytuję:
„stworzono precyzyjną siatkę odniesienia”, „Siatka odniesienia pozwoliła precyzyjnie wyznaczyć w kadrze punkt, który odpowiada stałym, z góry znanym wartościom dla Świętego Krzyża: azymutowi 178.722° oraz kątowi elewacji”, „Analiza wykazała, że obserwowane na zdjęciu światło idealnie pokrywało się z tak wyznaczoną pozycją, z precyzją szacowaną na kilka metrów na dystansie 152 km”.
Wytłumaczysz proces stworzenia (siatki)? Z jaką dokładnością w pixelach „trafiono” w światło/kreskę na zdjęciu (poziom / pion)? Jaki kąt „wyliczono”? Odwzorowanie punktu na zdjęciu z dokładnością do trzech miejsc po przecinku to bardzo duża precyzja, biorąc pod uwagę dyfrakcję optyki, ruchy powietrza, możliwe błędy w wysokości, pozycje punktów w terenie itp. A jeśli wg mojej siatki punkty np. nieco się rozjeżdżają i wychodzi przesunięcie około 30 px w poziomie? — dla prezentowanego zdjęcia, dla punktu określonego jako światełko RTCN, przy parametrach które podałeś.
Przy okazji gratulacje dla autora zdjęcia za podjęcie tematu.
Sławku, dziękuję za wnikliwy komentarz.
Nie ma w tym żadnych „emocji”, a jedynie metodyczna weryfikacja. Rzeczywiście, precyzja na poziomie „kilku metrów na dystansie 152 km” odnosi się do spójności danych, a nie do pikselowego trafienia co do centymetra.
Jak sam zauważyłeś, zmiennych jest zbyt wiele, aby osiągnąć „centrymentrową” precyzję na zdjęciu.
W tym przypadku, przesunięcie na siatce mogło wynieść około 15 pikseli, co jest całkowicie akceptowalnym wynikiem, a wręcz idealnym, biorąc pod uwagę wszystkie wspomniane przez Ciebie czynniki .
Należy również pamiętać o potencjalnych niedokładnościach w zdjęciach lotniczych na mapach, na których opiera się wyznaczenie pozycji obiektów.
Wszystkie te zmienne sprawiają, że różnica rzędu 15 pikseli to żadne odchylenie.
Taka różnica (15 px) odpowiada zaledwie kilku metrom w terenie na dystansie 150 km, co zresztą zostało podkreślone w tekście.
Załączone zdjęcie, na którym czerwona linia to przesunięcie 15 pikseli względem środka RTCN, doskonale pokazuje, dlaczego określenie „idealne pokrywa się” jest tu jak najbardziej trafne. Dorzucę json, który można zaimportować do https://dalekiewidoki.pl/mapapro i narzędziem „Oblicz punkt na podstawie azymutu i odległości” wyznacz azymut dla oblicznego piksela – 178,723
Pozycję pikseli znajdziesz w tym arkuszu: https://docs.google.com/spreadsheets/d/1BNqlFTBirrG6SEr3XfAoK7zaB-7L_Pv92TbqJyRhO8E/edit?gid=1502412368#gid=1502412368. Odnoszą się one do zdjęcia:
.
Arkusz kalkulacyjny, choć bardzo pomocny, ma swoje ograniczenia, o których doskonale wiemy. Właśnie z jego strony może wynikać przesunięcie przesunięcie kilku pikseli. . Współpracowałem z Łukaszem przy jego tworzeniu; co więcej, to ja pierwotnie wpadłem na pomysł arkusza, a Łukasz go zrealizował. Wracając do wątku, nasze wyliczenia i obserwacja potwierdzają, że cel znajdował się dokładnie tam, gdzie powinien, co wyklucza pomyłkę. Wyliczony azymut to 178.722°, a zaobserwowane światło idealnie wpasowało się w wyznaczoną pozycję na horyzoncie.
Co więcej, linia widzenia generowana w narzędziu mapapro jest zgodna z metodą Great Circle Route, co dodatkowo zwiększa jej precyzję w porównaniu do innych metod stosowanych w podobnych narzedziach.
plik json – https://dalekiewidoki.pl/widoki/varso.json
Twoje wypowiedzi brzmią bardzo kategorycznie, czy bierzesz pod uwagę, że możesz się w czymś pomylić?
„idealne pokrywa się” oznacza coś, co odpowiada ideałowi, czyli jest doskonałe, wzorowe lub najwyższego stopnia.
(wiem czepiam się 😉 ).
Co do precyzyjnych obliczeń Łukasza i jego perfekcyjności w zasadzie nie mam żadnych wątpliwości, ale sprawa tyczy się dopasowania/skalowania na zdjęciu, gdyż na tym polega cała zabawa.
Przy podawaniu punktów referencyjnych widzę, że wprowadziłeś dwa (może się mylę), gdzie tylko jeden ma wysokość w pionie.
Jeżeli chodzi o odległe góry, pole manewru jest nieco szersze, ale z moich doświadczeń wynika, że przy fotografii RTCN z takiej odległości lekkie pochylenie zdjęcia o np. 0,1 stopnia już wypacza wyniki.
Czy sprawdzałeś wg siatki, czy pozostałe punkty pokrywają się azymutalnie (równocześnie)? Skalujemy przecież do zdjęcia.
Na arkuszu widzę wyliczenia dla wsp. refrakcji 0,15, a uśredniasz do 0,30.
P.S Czy tam patrzy się przez szybę czy bezpośrednio?
Sławku, dziękuję za kontynuowanie dyskusji i wnikliwe pytania.
Różnica 15 pikseli na tak szerokim kadrze, przy tej odległości, to około 0,005 stopnia, a nie 0,1. To odchylenie jest na tyle minimalne, że w praktyce nie wypacza wyniku, a wręcz przeciwnie, to potwierdza trafność obserwacji.
Wystarczy spojrzeć na załączone zdjęcie – czerwona linia to linia wyliczonego azymutu dla piksela z czerwonym światłem na zdjęciu. Trafia w RTCN -a wręcz idealnie w środek RTCN – tak w praktyce wygląda ten „błąd”.
Jak słusznie zauważasz, siatka odniesienia nie opierała się jedynie na dwóch masztach, lecz na wielu obiektach referencyjnych, takich jak maszty w Szczytach i Zabierzowie, ale także obiekty w Piasecznie i Boglewicach. Ich spójne dopasowanie dodatkowo potwierdza, że cała siatka jest poprawnie skalibrowana.
W kontekście weryfikacji, to właśnie arkusz Łukasza odegrał kluczową rolę w początkowych wyliczeniach. Co więcej, analiza w narzędziu Mapypro, które oferuje szerszą i bardziej aktualną bazę obiektów, ostatecznie potwierdziła, że linia widzenia (wygenerowana dla tego konkretnego piksela) trafia dokładnie w RTCN Święty Krzyż. Właśnie dlatego tak kategorycznie stwierdzamy, że identyfikacja jest prawidłowa. PS. Sugerowałbym sprawdzenie innych obiektow z Warszawy – Kozłowca z PKIN który został opublikowany w pewnym miejscu w sieci…..
PS2. Przez szybę.
Cytuję: „to około 0,005 stopnia, a nie 0,1. To odchylenie…” – ty piszesz o czymś innym niż ja.
Cytuję: „cała siatka jest poprawnie skalibrowana…” – nie widzę tej siatki, więc nie wiem, czy faktycznie jest poprawnie skalibrowana.
Trzeba rozróżnić dwie rzeczy: obliczenia matematyczne i nałożenie tego na zdjęcie. Owszem, czerwona linia przebiega obok nadajnika, ale to inne zdjęcie, nie widzę tej pozycji jako azymutu na zdjęciu omawianym.
Poniżej pokazuję Ci podziałkę azymutalną, wg której widać, że punkty nieco się nie pokrywają z azymutami (zależy, na których skalujesz). Jedna sprawa to skalowanie azymutalne, ale to samo trzeba zrobić w pionie, dlatego tak się „czepiam” tej siatki, o której piszesz jako o idealnym dopasowaniu (z moich doświadczeń wynika, że bywa z tym różnie). Czy zauważyłeś, że może taki efekt wystąpić? Może to być wynikiem dystorsji (zniekształcenia geometrycznego optyki), które koryguje np. Photoshop. Niby korekta niewielka, ale na zdjęciu w centrum kadru może to być nawet 30 px.
Pamiętam słowa pewnego komentującego, który stwierdził mniej więcej tak: „samo dopasowanie azymutalne nie wystarczy”, „ekstremalne obserwacje wymagają nadzwyczajnych dowodów”. Przecież ta kreska/kropka to być może przelatujący samolot, wiatrak – zauważ, że większość kropek jest rozmyta, a ta akurat nie.
Poruszam te zagadnienia gdyż używasz słów „idealanie”, „kategorycznie”, „potwierdza trafność”.
Siatka na zdjęciu jest niepoprawnie skalibrowana. Punkty kalibracyjne zostały niedokładnie zaznaczone, co powoduje błędy w rozdzielczości i przesunięcie obiektu. Sugeruję również używać precyzyjnych azymutów (do trzech miejsc po przecinku), najlepiej obliczonych dla układu WGS84, a nie FAI.
Co do sugestii, że obiektem jest samolot lub turbina wiatrowa:
Argumenty te przypominają mi dyskusję o obserwacji Warszawy ze Świętego Krzyża, kiedy z pewnego środowiska sugerowano, że to lasery, a nie wieżowce. To podobny poziom absurdu.
Kiedy mówiłem o ekstremalnych obserwacjach, miałem na myśli sytuacje, w których obiekt jest niemal nierozróżnialny od horyzontu, jak w przypadku Tatr ze Ślęży – wtedy rzeczywiście siatka azymutów nie wystarczy. Tutaj sytuacja jest jednoznaczna: mamy wyraźny, czerwony punkt świetlny na poprawnym azymucie. To dokładnie taka sytuacja, o jakiej mówiono przy tamtej okazji: „gdyby na Łomnicy było światło ostrzegawcze, mielibyśmy pewność”. W tym przypadku je mamy – światło jest dokładnie tam, gdzie być powinno.
No i mamy emocje 🙂 Ale przecież to tylko dyskusja. Trochę szkoda, że inne argumenty niż twoje od razu lądują w kategorii „absurdów” – można by to rozważyć spokojniej.
Spróbujmy uporządkować fakty: mamy czerwone piksele mniej więcej w miejscu azymutu. Zapewne chodzi o RTCN, choć na zdjęciu nie jest to oczywiste, więc naturalnie pojawia się potrzeba poparcia tego obliczeniami. Tak jak wspomniałeś – Warszawa była wielokrotnie fotografowana ze Świętokrzyskiego, i w drugą stronę efekt będzie podobny, bo warunki się powtarzają i wcale nie są takie rzadkie. Najbardziej oczekiwany widok to oczywiście cały maszt, który jednoznacznie potwierdza obserwację.
Kilka szczegółów technicznych – a propos siatki:
W tym przypadku cały opis i podziałkę, zarówno poziomą, jak i pionową, opieram na dwóch punktach referencyjnych zaznaczonych jako czerwone kreski pionowe. Na omawianym zdjęciu to dwa BTS-y. Cała reszta siatki jest już generowana automatycznie na podstawie tych referencji. Do obliczeń przyjąłem współczynnik refrakcji 0.26 i trzy punkty pionowe.
Piszesz, że siatka jest skalibrowana niepoprawnie – o ile dokładnie? 2–3 px? Z jednej strony pokazujesz, że 15 px nie robi różnicy, a z drugiej twierdzisz, że już 2–3 px to błąd krytyczny. Przyjmując, że podziałka pozioma pozostaje liniowa, w takim przypadku kościół rzeczywiście „ucieka” w prawo. Jeśli przyjąć kościół jako punkt odniesienia, to środek nie pasuje.
Ja zawsze jestem otwarty na eliminowanie błędów, bo na tym właśnie polega rzetelne dopracowywanie efektu końcowego. Dlatego chętnie zobaczę Twoją wersję siatki azymutalno-pionowej – precyzyjnie wykonaną – dla porównania i ewentualnych korekt.
Do naniesienia azymutu potrzebny jest w zasadzie tylko podany azymut i podziałka, a parametry do obliczeń uwzględniłem te, które podałeś na stronie łącznie z azymutem.
Dziękuję Sławku za komentarze w dyskusji. Wszyscy tu komentujący zgadzamy się, że identyfikacja obiektów w dalekich obserwacjach jest złożonym procesem, na który wpływa wiele czynników. Rozbieżność rzędu kilkunastu pikseli na zdjęciu, odpowiadająca kilku metrom w terenie na dystansie 150 km, jest w pełni akceptowalnym a wręcz idealnym ( wokół użycia tego słowa toczy się ta dyskusja) potwierdzeniem prawidłowego wyznaczenia linii obserwacji. Dodam kilka słów a propos siatki. Zgodzimy się, że aby stworzyć precyzyjną siatkę w dalekich obserwacjach, kluczowe jest ustalenie prawidłowej rozdzielczości kątowej zdjęcia (piksele na stopień). I tu mamy kilka stosowanych metod
Tak, właśnie na to chciałem zwrócić Ci uwagę od początku. Podawanie liczb z dokładnością do trzeciego miejsca po przecinku czy korzystanie z modeli WGS84 zamiast FAI itp. — choć rzeczywiście bardzo dobrze precyzuje obliczenia — w dalekich obserwacjach nie przesądza o „idealnym” trafieniu i jest trochę formą „show” na potrzeby artykułu, z powodów, które sam zresztą opisałeś.
Dlaczego o tym wspomniałem? Tego słowa raczej unikam (choć sam lubię być bardzo precyzyjny), przynajmniej w oficjalnych treściach, i dlatego mnie tak „poraziło”. Zgadzam się, że różnica rzędu 15–30 px jest jest jak najbardziej dopuszczalna.
P.S. Już mi tak nie dziękuj za komentarze… 😉
Kalibracja jak najbardziej poprawna.
z tym show sie nie zgodze, trzeba minimalizować odchylenia, wedlug mnie najlepiej metoda krzyzowa, metoda z kalkultorem obiektywu jest dobra na poczatek – w celu ogolnego rozpoznania obiektow tych nazwjimy to łatwych w intentyfikacji. natomiast wedlug mnie nastepnie trzeba kalibrowac w oparciu o dwa punkty a potem o kolejne.
Na moim symulatorze kalibruję na dwóch dla liniowej skali w poziomie i do 5 w pionie, ale powyżej 2 to już może okazać się nieliniowo. Metoda z kalkulatorem to tylko dla ustalenia 2 punktów przy braku punktów odniesienia. Sprawdzone w trudnych warunkach.
Ciekaw jestem, jak wyglądają u Ciebie pomiary realnej ogniskowej w Sigmie 150-500. Czy porównywałeś może wyniki z praktycznych testów, np. metodą analizy punktów na zdjęciu, z danymi z kalkulatorów obiektywów?
Sam przeprowadziłem testy na korpusie pełnoklatkowym (FF), fotografując odległe obiekty. Z moich obserwacji wynika, że przy 150 mm rzeczywista ogniskowa to ok. 155 mm, natomiast przy 500 mm jest to bliżej 495 mm.
Zacząłem szukać w internecie możliwej przyczyny. Pierwsze, na co trafiłem, to zjawisko „focus breathing”. Szybko je jednak wykluczyłem, ponieważ w naszym hobby niemal zawsze ostrzymy na nieskończoność, a właśnie dla tej odległości producenci podają nominalne wartości ogniskowych.
Ostatecznie znalazłem artykuł, według którego tolerancja dla konstrukcji optycznych w popularnych obiektywach wynosi około 1%. Taka wartość tłumaczyłaby moje wyniki. Choć dla większości fotografów jest to bez znaczenia, to dla naszych specyficznych wymagań „kalibracyjnych” w dalekich obserwacjach taka różnica jest już dość spora.
Nie porównywałem, ale z tego co pamiętam to odczyt z obiektywu jest chyba co 10? Na 500 nie robię gdyż mydli. Plus naszej wymiany zdań jest taki: Wszędzie używam biblioteki Turf ale w jednym miejscu dla pionu Haversine? Kod do przeglądu :\ (:))
Zawsze można się gdzieś pomylić ale w tym przypadku margines błędu to parę metrów na dystansie 150 kilometrów. Po drodze z Warszawy na RTCN nie ma obiektu który by mógł dawać podobne światło. Poza tym, widać że jest to obiekt refrakcyjny bo przez jakiś czas na zdjęciach go nie było. Jest również wiele innych obiektów na podstawie których nie było wątpliwości podczas ustalania azymutu. Bloki w Piasecznie, Maszt w Szczytach, nawet ten budynek Poczty Polskiej itp. to wszystko pozwoliło ustalić, co gdzie świeci. W razie dalszej wątpliwości, nic nie poradzę
Kamil, miło mi poznać i jeszcze raz gratulacje za skierowanie obiektywu w pożądanym azymucie. Bynajmniej nie chodzi mi o to, żeby odbierać Ci satysfakcję z trafienia. Sam bawię się w dalekie obserwacje i wiem, jakie to czasem trudne, zwłaszcza gdy jestem na miejscówce pierwszy raz i brakuje punktów odniesienia. Tutaj teren zapewne miałeś zaznajomiony. Czasem dobrze jest podyskutować i rozstrzygnąć temat (lub nie), żeby nie było wątpliwości. Tak to już jest przy ekstremalnych 😉 dalekich obserwacjach.
Przesunięcia względem obliczonych pozycji obiektów często wynikają z niedokładnych współrzędnych obiektów i obserwatora.
Bazy BTS mają dokładność kilkunastu metrów, więc każdy taki nadajnik trzeba by było sprawdzać ręcznie. Precyzja co do piksela wymagałaby podania prawidłowego położenia punktów z dokładnością przynajmniej metra, należałoby obliczać azymuty wg WGS, idealnie skorygować ewentualne zniekształcenia obiektywu (te są największe w rogach i na brzegach kadru) i wyprostować zdjęcie, jeśli horyzont nie jest poziomo.
Najwięcej problemów może być z uzyskaniem współrzędnych – popularne ortofotomapy mogą nie być wystarczająco dokładne, zwłaszcza że zdjęcia do nich są zazwyczaj robione pod kątem względem pionu. Na Mapach Google można zauważyć, że co jakiś czas punkty o danych współrzędnych ulegają niewielkim przesunięciom względem obrazu.
W celu ustalenia własnej lokalizacji najlepiej byłoby wyposażyć się w wysokiej klasy specjalistyczny odbiornik GPS o odpowiedniej dokładności. Ewentualnie można określić lokalizację aparatu na podstawie rozmieszczenia obiektów na zdjęciu, choć jest to skomplikowane (próbowałem wyprowadzić wzory, ale nie udało mi się).
Padł bardzo ważny argument – nie ma alternatywnego wytłumaczenia. Jeśli faktycznie tak jest (a pewnie jest), to nie mam wątpliwości, że zarejestrowało się światło sygnalizacyjne RTCN Święty Krzyż. Natomiast nie przywiązywałbym wielkiej wagi do dokładnego liczenia pikseli. Kamil fotografował takim samym aparatem, jak mój – a to wyjątkowo wredna bestia, jeśli chodzi o dystorsję. Niby wszystko wygląda dobrze, ale to to efekt niedoskonałej korekcji wykonywanej przez oprogramowanie aparatu. Chyba że te zdjęcia są prosto z RAWów, które w oryginale mają zniekształcenia optyczne jak diabli.
Gratuluję – tym bardziej, że zarejestrowanie czegoś tak odległego w ogromnej nawale światła pochodzącego z bliskich źródeł wymagało prawdziwego uśmiechu losu.
Cześć, Krzysiek! Skoro już tu jesteś, powiem kilka słów o ….. Twojej „cegiełce” w temacie obserwacji RTCN Św. Krzyż z Warszawy 😉
Kamil Siwek dołączył do naszej grupy facebookowej, publikując zdjęcie Warszawy zrobione z daleka, używając lornetki i smartfona. Jako student z pasją do dalekich obserwacji zapytał o „lepszy” sprzęt, ale budżetowy tak do około 200 zł, którym mógłby zacząć. Jego budżet wykluczał lustrzanki, więc zasugerowałem mu zakup superzooma.
Poleciłem mu model Fujifilm Finepix HS10, A czemu ten ? sprzęt sprawdzony w boju przez „pewnego Krzyśka_s , który zrobił nim pierwsze zdjęcie Alp z Polski” To była najlepsza możliwa rekomendacja w tym budżecie 🙂
Kamil znalazł ofertę na OLX za wspomniane 200 zł, kupił aparat i … wybrał się z nim na Varso, o którego potencjale wcześniej godzinami rozmawialiśmy w małym gronie pasjonatów nocnego i dziennego fotografowania odległego industrialnego.
He, he… też kupiłem swój na OLX, choć wtedy jeszcze za nieco wyższą cenę (ale nie dramatycznie – nawet uwzględniając inflację). Kierowałem się trochę innymi kryteriami, niż większość fotografujących. Po pierwsze: zasilanie standardowymi bateriami AA. Nie chcę w przyszłości znaleźć się w sytuacji, w której dedykowany akumulator dosłuży swoich dni, a nowego na zamianę nie dostanę, bo nawet Chińczycy nie będą już takich produkować. Po drugie: karta pamięci SD – czyli znowu pewien otwarty standard. W tej chwili sprawa jest oczywista, ale niegdyś Olympus i właśnie Fuji lansowały własnościowy format xD. Było też parę innych rozwiązań, obsługiwanych przez ograniczoną liczbę urządzeń. Karty oczywiście były droższe. Miałem przysłowiowego nosa, bo obecnie konkurencyjne wobec SD rozwiązania uważa się za wymarłe, a do aparatu bez problemu włożyłem kartę 32 GB, na której nawet z RAWami mieści się prawie 2000 zdjęć. Po trzecie: standardowy protokół komunikacyjny, żeby do zgrywania zdjęć z aparatu nie był potrzebny sterownik/program działający wyłącznie w systemach Microsoftu i Apple. Najlepszy jest protokół urządzeń pamięci masowej, bo wtedy traktuje się aparat tak samo, jak każdy pen-drive ze złączem USB. Tego niestety nie ma – jest słabo ustandardyzowany MTP, z którym bywa różnie. Tym niemniej najważniejsze kryteria są spełnione i daję sobie radę.
Niech aparat służy Kamilowi przynajmniej tak samo dobrze, jak do tej pory :-).
Dzięki za info o dystorsji. Nic to nie ujmuje zdjęciu natomiast nieco wyjaśnia (lub nie) drobne niedopasowania w moich obliczeniach. Ale to już sprawa drugorzędna.
jest jeden problem, RTCN święty krzyż ma 157 metrów a nie 153
a tu są różne dane – wikipedia podaje 157 m , baza przeszkót lotniczych PAŻP podaje 153m
A ten maszt nie jest przypadkiem dostępny dla turystów? Byłaby zapewne możliwość dokonania fajnych obserwacji z niego, zwłaszcza po zmroku, zważywszy na położenie i wysokość. Co do obserwacji – gratulacje, bo dalej chyba już się z Warszawy nie da. Teren zbyt płaski, zwłaszcza w kierunkach wschodnim i północnym.
Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby był dostępny, bo gdyby był, to na pewno już mielibyśmy obserwacje z niego. Takie maszty są raczej oznaczone zakazami wstępu, a teraz zapewne pilnowane bardziej, niż zwykle, z obawy przed rosyjskim sabotażem infrastruktury telekomunikacyjnej. Jeśli chodzi o obserwacje z Varso Tower, to Paweł wspomniał sfotografowanie zarysu Gór Świętokrzyskich, ale z tym nie będzie łatwo. Może późną jesienią albo zimą, krótko przed wschodem albo po zachodzie Słońca, gdyby trafił się poranek/wieczór bez mgieł, a przy tym z inwersją? Tylko kiedy gasną i są zapalane światła miejskie? Ze świecącą na całego Warszawą na przedpolu obserwacja jest marzeniem ściętej głowy.
Do niedawna dostęp do tej wieży nie był jakoś szczególnie utrudniony. Była nawet określana lokalną atrakcją turystyczną. Nieoficjalnie zaliczano z niej obserwacje Tatr i warszawskich wieżowców. Obecnie trzeba chyba uzyskać zgodę Emitela, ale w przeciwieństwie do innych tego typu obiektów, jest dość dobrze zabezpieczona. https://kielce.eska.pl/legendarna-wieza-w-sercu-gor-swietokrzyskich-ma-juz-60-lat-weszlismy-do-srodka-23-04-aa-md6C-Sj3L-uJTY.html
Adam – pomyliłeś wieże – dostępna wieża jest ta na pobliskim klasztorze, natomiast wstęp na RTCN był i jest mocno ograniczony, a jeśli już udało się wejść to tylko na najniższy betonowy taras który ledwo co był ponad korona drzew. Opisałem w któryms wpisie relacje pracownika wieży RTCN który opowiadał o fotografach w latach 90tych którym udawało się uzyskać zgodę i robili zdjęcia np burzy ( nazwalibyśmy ich teraz łowcami burzy) lub właśnie zdjecia Tatr i odległych obiektów.