Zdjęcia przedstawiają: Alpy. Zachód Słońca za masywem Schneeberg
Miejsce: Križna (Wielka Fatra)
Wysokość obserwatora: 1574m.n.p.m.
Odległość: 271km – Klosterwappen w masywie Schneeberg
Czas: 29 stycznia 2024 godz. ok. 16:40.
Autor: Witold Kowalczuk
Sprzęt: Nikon D610 + Nikkor 200-500/5,6 oraz Nikon D7100 + Nikkor 18-200/3,5-5,6
Jesteśmy świadkami kolejnego już ujęcia Alp z Wielkiej Fatry. Warto przypomnieć, iż pierwsza historyczna obserwacja miała miejsce 2 stycznia 2020 roku. Potem była kolejna, dwa lata później na tle zachodzącego Słońca, lecz tam masyw Schneeberga pokazał się jedynie w niewielkiej części pomiędzy gęstym altostratusem na horyzoncie.
Teraz mamy w zasadzie potwierdzoną trzecią obserwację masywu Schneeberga z Wielkiej Fatry i zarazem drugą z Križnej. Mając na uwadze obraz bardzo kiepskiego widoku masywu w obserwacji z listopada 2022 ten ostatni można uznać za pionierski.
Na początek kilka słów o samej Wielkiej Fatrze. Jest to ciekawa grupa górska należąca do Karpat Wewnętrznych. Swój zachwyt budzi poprzez długie hale, które ciągną się przez cały główny grzbiet pasma. Wielka Fatra jest także jednym z najdzikszych pasm górskich Słowacji, która wyróżnia brak stałego osadnictwa. Niektórym Wielka Fatra przypomina Bieszczady z uwagi na podobieństwo krajobrazu – połonin na głównej grani. Wielka Fatra cechuje się większymi terenami łąkowymi w partiach szczytowych aniżeli Bieszczady. Wynika to przede wszystkim z wysokości n.p.m. sięgającej bez mała 1600m.n.p.m. Poza tym rónicą jest także las. W Bieszczadach mamy lasy bukowe, zaś tutaj lasy świerkowe. Nie trudno zauważyć, iż zarówno świerk jak i kosówka nie występuje tutaj zbyt często. Wiemy doskonale, iż na tej samej wysokości po polskiej stronie mamy bujną kosodrzewinę, której tutaj zwyczajnie brakuje. W przeciwieństwie do Bieszczad, gdzie mamy naturalna dysjunkcję świerka w Wielkiej Fatrze przyczyny należy szukać w intensywnej kulturze pasterstwa. Od lat bowiem płaskie grzbiety Wielkiej Fatry były wykorzystywane do wypasania owiec. Mimo wszystko zarówno Bieszczady jak i Wielka Fatra mają pewien wspólny mianownik, jakim zapewne jest gospodarka żarowa prowadzona przez wędrujące ludy wołoskie w XV oraz XVI stuleciu. W wyniku masowego wypalania lasów pod późniejsze pasterstwo mogły się one już nie odrodzić. Pomijając aspekt pasterstwa brak zwartego pokrycia terenu jest niemała atrakcja turystyczną Wielkiej Fatry. Pasmo górskie jest dobrze oznakowane, ale niezbyt uczęszczane turystycznie. To podkreśla jego dzikość i warunkuje pionierskość dalekich obserwacji z uwagi na fakt, iż jeżeli turysta nie zagląda tu często, to zapewne dużo rzadziej w odpowiednią pogodę.
Autor obserwacji stanął na szczycie Križnej w dniu 29 stycznia 2024 roku w celu fotografii masywu Schneeberga z imponującej odległości 271km! Wielka Fatra jest w zasadzie najdalszym miejscem, skąd Alpy można zobaczyć w normalnych warunkach.
Schneeberg z kolei jest jedynym masywem przekraczającym 2000m.n.p.m w tej części Alp. Znajduje się w obrębie Północnych Alp Wapiennych, do których należy grupa Alp Styryjsko-Dolnoaustriackich. Jego atrakcyjność topograficzna warunkuje fakt, iż jest to przede wszystkim najdalej na wschód, a także najdalej na północ wysunięty „dwutysięcznik” alpejski. Siłą rzeczy przyciąga więc uwagę dalekich obserwatorów z sąsiednich grup górskich. Schneeberg stanowi swojego rodzaju „pomost optyczny” pomiędzy Alpami a np Karpatami pojawiając się na ostatnim planie jako nieodzowna część panoramy. Wracając jednak do samego masywu. Pomimo iż przekracza 2000m.n.p.m. to układ pięter roślinności jest zbliżony do tego, jaki mamy na Babiej Górze! Wynika to z różnicy w szerokości geograficznej oraz klimatu. Partie szcztyowe to coś w rodzaju ubogich hal z glebami poligonalnymi i strukturalnymi, podobnie jak na szczycie Babiej Góry. Niżej mamy kosówke i las świerkowy. Tu nie ma żadnych „nowości”. Z takich ciekawostek na temat samego masywu warto wspomnieć iż daje on początek długiemu akweduktowi (ok. 120km) który od lat 70-tych XIXw. doprowadza wodę pitną do Wiednia.
Położenie masywu Schneeberg względem Zachodnich Karpat Wewnętrznych jest wysoce sprzyjające jeżeli rozważamy efemerydy zachodów Słońca lub Księżyca. Zachód Słońca na tle masywu ma miejsce 13 listopada i 29 stycznia.
Z relacji autora wynika:
„Dzień był długi… najpierw 4 godziny drogi samochodem, do miejscowości Turecká, skąd z parkingu ruszyłem najkrótszym szlakiem na szczyt. Trasa miała co prawda tylko 5km długości, jednak w połączeniu z 1km przewyższenia i to non stop pod górę, dawało to w kość. Zwłaszcza, że było to w pełnym słońcu, po wpół zmrożonych a w pół rozjeżdżonym przez pojedynczych narciarzy stokach. Ale się udało, i tak po około 3 godzinach z hakiem dotarłem na szczyt, niecałe pół godziny przed zachodem.”
Dalej czytamy…
„Widok ze szczytu nie napawał optymizmem, gdyż wszystkie doliny aż po horyzont były spowite gęstą mgłą. I tak, gdy słońce zaczęło się zbliżać powoli do widnokresu, po wejściu w warstwę mgły, zaczęło się dość intensywnie zniekształcać, a momentami i zanikać. Aż w końcu pokazał się wyraźny zarys horyzontu ze szczytem. Nareszcie, najpierw nieśmiało pokazał się Waxrigiel, a następnie najwyższy Klosterwappen…”
Najciekawsza informacja jest jednak nie Klosterwappen, a to, co autorowi udało się uchwycić na samym szczycie. Okazuje się, iż nawet z tak długiego dystansu jesteśmy dostrzec takie trywialne obiekty jak stacja radarowa o wysokości zaledwie kilku metrów, o czym wspomina sam autor:
„Jako ciekawostkę dodam, że na pierwszym zdjęciu zauważyć można nawet stację radarową znajdującą się na szczycie Klosterwappen…”
Teraz szczypta analizy naukowej.
Obserwacja sama w sobie nie byłaby możliwa w tym dniu ze względu na duże zapylenie w obrębie inwersji osiadania. Było ono tak duże, iż widzialność pozioma w ich obrębie nie przekraczała nawet 100km w linii prostej. Dotyczyło to także obszarów wysoko położonych takich jak szczyt Kriznej czy Klosterwappen. Słońce świeci na tyle jasno iż jest w stanie „przebić się” przez gęstą atmosferę jak i jej zapylenie także. Są tutaj także wyjątki jak np. napływ pyłu saharyjskiego, który może powodować iz Słonce zwyczajnie „zniknie” przed zajściem za horyzont. Są to jednak bardzo rzadkie przypadki. Na ogół nawet przy dużym zapyleniu powietrza jasna tarcza Słońca „gwarantuje” nam widok danego obiektu z dużego dystansu, znacznie większego na ile pozwają nam warunki w danej sytuacji.
Wracając jednak do wspomnianych zanieczyszczeń w inwersji osiadania. Pyły i aerozole znajdujące się w nich nie są jedynie domeną danej masy powietrza (w tym przypadku masy polarno-kontynentalnej), ale również efektem lokalnej emisji spalin w wyniku ogrzewania domów zimą. Chociaż z tym u naszych południowych sąsiadów oraz w Austrii jest lepiej, gdyż w większości używany jest gaz to jednak kierunek z którego napływało powietrze sugeruje iż owe zanieczyszczenia transportowane były z obszarów, w których ta polityka jest inna i domy opalane sa drewnem lub węglem (Polska, Ukraina). To jedna rzecz. Druga rzecz to sama wysokość owej inwersji osiadania. Wyż nie był silny, toteż inwersja utrzymywała sie znacznie wyżej. Jak wcześniej wspomniałem zarówno wysokość Kriznej jak i Schneeberga nie była wystaerczająca aby znaleźć się w „wolnej atmosferze”. Jak wysoka mogła być ta warstwa? Wytłumaczmy to w uproszczeniu. Zauważmy iz tarcza Słońca „opiuszcza” szczyt Waxriegel liczący 1888m.n.p.m. podczas gdy Klosterwappen liczy 2076m.n.p.m. Ta cześć tarczy słonecznej, która świeci na czerwono jest ok. 2x ciensza nad szczytem Klosterwappen. Z kolei cała ta cześć jest tak samo gruba jak część powyżej, gdzie tarcza Słońca świeci na żółto. Czysta atmosfera odpowiada wysokości, dla której tarcza słoneczna jest zupełnie biała i „przepalona”. Mając na uwadze taką sytuacje jak na zdjęciu z przybliżonym uwzględnieniem wymienionych proporcji, lepszej widzialności poziomej należałovby się spodziewać dopiero na wysokości ok. 2250m.n.p.m, a zupełnie czystego powietrza na wysokości ok. 2600m.n.p.m.
Warstwa powyżej,w której tarcza Słońca widoczna jest na żółto reprezentuje inny ośrodek, w którym światło załamywało się inaczej tworząc odwrócony obraz mirażu górnego. Dzięki temu tarcza Słońca w pewnym momencie przypoinała wybuch bomby nuklearnej. Pomiędzy warstwą najniższą a najwyższą widac wyraźnie, (choć niewielki) fragment zielonego obrzeża (green rim). Jest to zjawisko podobne dozielonego błysku tylko w mikroskali i występujące cześciej. W spefyficznych warunkach zielona obręcz może otaczać wiekszość tarczy Słońca,lecz w zasadzie nigdy nie jest widoczna gołym okiem. Tutaj jednak tak nie jest, gdyż mamy wieleróżnorodnych ośrodków (tgraktując ten pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi jako osobny). Zielone światło o zachodzie Słońca powstaje na skutek działania atmosfery ziemskiej jako pryzmat i soczewka jednocześnie. Światło załamuje sie na różnych częstotliwościach. Ponieważ światło o wyższych częstotliwościach (fioletowy, niebieski i zielony) załamuje się dużo bardziej niż światło o niższych częstotliwościach (żółty, pomarańczowy, czerwony). W konsekwencji światło o wyższych częstotliwościach jest rozpraszane przez atmosfere,podczas gdy to o niższych – absorbowane tak jak na rycinie poniżej.
W związku z tym światło zielone (lub czasem nawet i niebieskie) jest najbardziej widoczne przez moment podczas wschodu lub zachodu Słońca.
Autor można powiedzieć miał dużo szczęścia, gdyż na swojej sekwencji zdjęć uchwycił niebieski błysk!
Fenomen sam w sobie jest zwykle trudny do zaobserwowania, gdyż (za wyjątkiem wysokich szerokości geograficznych) trwa dosłownie sekundy. Jego wystepowanie związane jest z czystą i spokojną atmosferą na azymucie zachodzącego Słońca, co wystepuje zwykle rzadziej niż w przypadku wschodu Słońca. To wynika z tego iż atmosfera na pewnej wysokości jest nieco czystsza. Mowa tutaj o wysokości ponadinwersyjnej, która z biegiem dnia zanika dając możliwość przeniknięcia wyżej części pyłów i aerozoli, które zostają tam aż do momentu, w którym ustają prądy wstępujące, czyli w praktyce do wieczora. Owe prądy wstepujące (vertical waves) warunkowane nagrzewaniem się powierzchni Ziemi wpłwają na właściwości warstw powietrza wyżej położonych. Chodzi dokładnie o krzywizny tych warstw powietrza, które ostatecznie są większe od krzywizny Ziemi. W konsekwencji obiekt, lub jego nawet niewielki fragment (jak w tym przypadku) jest widoczny tuż ponad jego faktyczną pozycją, po czym systematycznie znika dając upust falom świetlnym załamywanym w atmosferze najmniej a potem najbardziej, czyli tak jak na zdjeciu powżej widzimy iż odseparowany fragment tarczy słonecznej początkowo świeci na żółto, później już na zielono, a na końcu na niebiesko. Tak, jak pokazuje autor w sekwencji, zjawiko czasem może się powtórzyć wiecej niż 1 raz. Zielony czy nwet niebieski błysk należy traktować jako ostatni moment pozornej widoczności najwyższego fragmentu tarczy Słońca w danej warstwie powietrza. Oczywiście mówimy tu cały czas o zachodzie Słońca. W przypadku jego wschodu sytuacja będzie odwrotna.
W ramach ciekawostki można wtrącić, iż zielony błysk przez długo uważany był za złudzenie optyczne. Opisany naukowo został dopiero 160 lat temu. Patrząc na zjawisko z innej perspektywy, jest ono tak rzadkie, iż opiewa w różnego rodzaju legendy. Jedna z nich mówi, że jak ktoś zobaczy zielony błysk nie będzie już dużej okłamywany przez innych, gdyż bedzie w stanie czytać w czyichś myślach. Inna legenda mówi o „niebywałymszczęściu”, a jeszcze inna powiada, iż dany dzień wita nas bądź żegna „buziaczkiem”.
Abstrahując już od samego niebieskiego błysku, o którym można powiedzieć raczej jako zielono-niebieski widzimy, iż ma on miejsce już w obrębie czystej atmofery, sporo powyżej warstwy inwersyjnej. Warto wiedzieć, iż powietrze w tzw. „wolnej atosferze” także cechuje różna gęstość i temperatura. Ponieważ warstwy nie wykazują jednolitego przejścia pomiędzy sobą, tylko różnia się od siebie mniej lub bardziej to oznacza to, iż gdybyśmy szybowali do góry z jednego ośrodka powietrza do drugiego, to temperatura nie spadałaby równomiernie, tylko bardziej „schodkowo”. W konsekwencji obserwowana tarcza Słońca w okoicach jego wschodu lub zachodu rzadko kiedy jest idealnie okrągła. Często bywa zdeformowana, tak jak pokazuje autor w swojej sekwencji. Nie są to monstrualne deformacje, gdyż tarcza ma charakter bardziej „pofalowany”, co zresztą widać. W strefie „wolnej atmosfery” we wspomnianej sekwencji wyraźnie zaznacza się zielona obwódka opisywana powyżej, która przechodzi także w niebieską!
Sytuacja, jaka wystąpiła tuż nad warstwą inwersji osiadania, w tzw warstwie „przejściowej” nosiła wyraźne znamiona podwójnego mirażu górnego (superior superior mirage), który przedstawia obraz podniesiony i zarazem odwrócony. Nie dość, że obiekt obserwowany jest w miejscu, gdzie nie powinien sie znajdować to na dodatek jest jeszcze odwrócony. W takiej sytuacji zachodzące Słońce będzie konsekwentnie zmieniało swój kształt od półkola poprzez kielich (Fot. 4), grzyb atomowy (Fot. 5) aż po klepsydrę (Fot. 6). Zjawiso zachodzi wówczas gdy cięzkie zimne masy powietrza zalegają poniżej rzadszego, cieplejszego powietrza. Tak dokładnie dzieje się na granicy inwersji, wewnątrz której jest zimniej, zas warstwa przejściowa reprezentuje ośrodek z wyższa temperaturą. Spójrzmy teraz na to zagadnienie z puntu działania refrakcji w dalekich obserwacjach. Gdyby tak wyż był silniejszy i owa warstwa znajdowała się te 500m niżej? Mielibyśmy wtedy faktastyczne warunki do dostrzeżenia obiektów spod horyzontu. Tak się jednak nie stało gdyż zarówno obserwator jak i obserwowane obiekty były za nisko. W warstwie przejściowej określanej bardziej fachowo jako granica pomiędzy chłodniejszym a cieplejszym powietrzem światło wykazuje tendencje do wklesłego załamywania czyniąc obiekt widoczny i odwrócony w miejscu, gdzie nie powinien sie znajdować.
Spoglądając na zdjęcia poniżej (Fot. 6 – 8) łatwo zrozumieć co działo się tamtego wieczoru. Zachodząca tarcza Słońca przemierzała ujmując z grubsza 3 odmienne ośrodki powietrza. Jej górna cześć z pierwszego zdjęcia (Fot. 7) była lekko zdeformowana i prawie przepalona świecąc jeszcze z poziomu „wolnej atmosfery”, w obrębie której znajdowały się wspaniałe warunki do zaobserwowania błysków i zielonej otoczki. Warstwa środkowa bardziej pomarańczowa to strefa przejściowa, w któej silny odwrócony miraż górny był obserwowany i najniższą warstwą, już w obrębie inwersji, przez którą przebijało się najmniej światła słonecznego dając tej cześci tarczy czerwonawa barwę. Barwa ta jest wynikiem silnej ekstynkcji powodowanej zarówno przez samą gęsta atmosferę, jak i jej zanieczyszczenia.
Do obserwacji tego typiu można łatwo sie przygotować używając aplikacji Peakfinder.org (dostepna także dla Androida). Szczegółowy poradnik na ten temat znajdziecie tutaj:
https://astro-geo-gis.com/astrophotography-with-the-peakfinder-org-part-1-sun-moon/
Kapitalna obserwacja. 270 km! Kosmos.
Panie Krukar skoro Schneeberg pojawił się podczas drugiej obserwacji to znaczy że rownież była udana taki niuans a jakże cenny
Druga obserwacja Panie Edwardzie S moze co najwyzej liczyc na potwierdzenie. Daleko jej do jako takiego „udania” kiedy góra fuksem wylania sie w przejasnieniu. Link w komentarzu ponizej wskazuje na najlepsza obserwacje, natomiast te obserwacje zaliczylbym osobiscie do kolejnej jaka miala miejsce.
Drogi panie Mariuszu K. To czy jest udana czy nie decyduje obserwator danej obserwacji a nie gremium komisji pod pańskim przewodnictwem ktorej nota bene nie ma
To ciekawe, co pan edward pisze bo juz takie sytuacje bywaly, ze obserwator decydowal o powodzeniu obserwacji, a pozniej jakas tam „redakcja” z koziej wolki to podwazala. Nie ma tu rzadnej komisji tylko sa fakty, iz jakosc obserwacji drugiej jest slaba, a bynajmniej zdecydowanie gorsza od ostatniej. Mysle, iz kazdy przegladajacy je obie wypowie sie podobnie pod warunkiem iz ma jakakolwiek wolnosc slowa.
Pozdrawiam Pana Edwarda
Niewiem skad ta pogarda
Z całokształtnej niespójności
Alez spojnosc zostala zachowana
Bo druga obserwacja niezbyt udana
W ramach alternatywy mozna uznac obserwacje Witka za druga a o poprzedniej nie wspominac – uprosci to sprawe.
I tak by było najlepiej w pańskim artykule. Z uniżonymi przeprosinami za kradzież nicka z DO
Edward Wiertłoręki❤️
No nie, bez przesady. Mowa zapewne o obserwacji, którą „zaraportował” Michał. Weryfikowałem ją obliczeniowo i nie mam wątpliwości, że Klosterwappen i Keiserstein się wtedy pokazały – nie dzięki korzystnemu przejściu tarczy słonecznej, tylko na tle nieba, gdy chmury trochę się rozeszły. To był oczywiście łut szczęścia, ale równie dobrze można powiedzieć o obserwacji tu omawianej, że „gdyby nie Słońce, to guzik byłoby widać”. Nikt przecież nie będzie jej z tego powodu negować!
Obie są udane.
Panie autorze bardzo kiepska to może być babka albo żona Ferdka. Choć Ferdek różne rzeczy widział kiepściejsze ba nawet nie widział tylko wierzył na słowo
Słyszałem niegdyś od lotnika, wiarygodnej osoby, starszego oficera WP że lecąc na cywilnej wysokości 11 000 m zdarza się widzieć znad Warszawy Tatry.
Za dużo tu napinki, panowie. Dalekie obserwacje to nie nauka, falsyfikowalna, werfikowalna i powtarzalna tylko coś na kształt dzielenia się ciekawostkami. Tak to widzę mając na koncie 20 lat pracy w nauce :-/
Dokładnie. Decyduje obserwator i nikt inny i nikt nie oczekuje powtarzalności, weryfikacji i recenzji „gremium dalekich obserwatorów”. Niech to zostanie hobby w ramach turystyki kwalifikowanej i fajną zabawą bo nauka to nie jest i nie ma możliwości by takową była niezależnie od backgroundu i przeprowadzone rozpoznania.przed obserwacją.
https://naobzore.net/clanok/281-druha-dimenzia-karpatsko-alpskeho-ne-konecna
O, doskonale. Czyli tu mamy czwartą udokumentowaną i opublikowaną obserwację z Wielkiej Fatry, w tym trzecią z Krížnej.
Gratulacje. Jakie jest hasło to Tatr z Godziszowa? Dziwne, że taka obserwacja jest pod hasłem. D. 😉
wpis Tatry z Godziszowa zostanie opublikowany najprawdopodobniej w piątek 16 lutego 🙂
To teraz z Wielkiej Raczy!
Świetna obserwacja zilustrowana obszernym a naukowym komentarzem. Mam dwie małe uwagi: